niedziela, 31 sierpnia 2008

krótka historia wspina sobótkowego



Na początek szybkie rozciąganie...



... potem mocowanie liny i "majtek" (nie wiem jak to się nazywa ;) )



Potem wspin z full wypasem



Ale bez dobrego śniadania daleko nie zajdziemy. Filip zasnął na jednej z półek skalnych ;)



Zielu: - Czy to oby na pewno bezpieczne?



Z: - Jak mus, to mus, życie to wolka. ;)



- Da radę ?



- Dam radę?



- Jeszcze tylko kawałek...



Pan spogląda na swoją ziemię ;)



A widok jest piękny...



Smok długo tylko się przyglądał...


... ale jak wszedł, to na samą górę!



Na koniec mistrz Bądrowski, na hardkora, bez koszuli.

dwukolorowa Sara

Z wakacyjnego archiwum ...



Tam byłem, jak mnie nie było